Biegłam sobie lasem, gdy napotkałam wampira. Po kolorze oczu rozpoznałam że pije ludzką krew.
Próbowałam zawołać resztę ale nikt nie był przemieniony. Zaatakowałam tego wampira, lecz on był za silny i rzucił mną o drzewo. Przy okazji połamał mi kilka żeber. Nie miałam szans , a wiedziałam że zaraz przemienię się w człowieka, więc sama przemieniłam się tak, aby przemienić się w ubraniu. Po chwili już leżałam skulona na ziemi.
-Słabi jesteście. Przynajmniej nie wystarczająco silni by mnie pokonać- powiedział swoim atrakcyjnym głosem wampir. Później usłyszałam warknięcie i rozmowę:
-Zabiłeś moją partnerkę, więc ja zabije ją-prawdopodobnie wskazał na mnie
-Ona nic dla mnie nie znaczy- te słowa zabolały mnie bardziej niż żebra
-Więc mogę zrobić tak?-znów rzucił mną o drzewo, a potem już nastała ciemność
Obudziłam się prawdopodobnie w domu Cullenów.
-Witam z powrotem- powiedział Carlisle. Wtedy do pokoju wparował Marcin, a ja zaczełam krzyczeć.
-NIENAWIDZE CIĘ TY SKOŃCZONY IDIOTO!
-Zamilcz- powiedział głosem Alfy
-NIE-ja także użyłam głosu Alfy, ale z większą siłą i Marcin wyszedł.
-Na szczęście żebra dobrze się zrosły, więc nic cię tu nie trzyma-powiedział doktor Cullen tak jagby nie słyszał sprzeczki
-Dziękuje-powiedziałam i wyszłam
Od razu poszłam do naszej ,,bazy”-czytaj wparowałam z wielkim hukiem
-Jak mogłeś?-spytałam się Marcina
-To dla twojego dobra
-Tak i przez to połamał mi kilka żeber?
-Mogło być gorzej.
-Do widzenia
-Daria, poczekaj-tym razem odezwał się Paweł
-Tak?-odpowiedziałam ostrym tonem
-Marcin ma racje...
-Zrywam z tobą-przerwałam mu jego wypowiedz-już nigdy moja noga tu nie powstanie. Żegnam-
przemieniłam się i biegłam ile sił w łapach. Aż dobiegłam do skraju lasu z którego miałam bardzo blisko do mojego bloku w którym mieszkam z rodzicami.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz